среда, 29 июня 2011 г.

Първи стъпки

Този път ще се опитам да пиша няколко изречения на български език. Имам само два дни преди заминаването във България. В по-голямата си част думите в българския език приличат на думите в руския език. Затова винаги мога да разбирам, какво означава това. Обаче език не е лесен. Мисля, че заради сложната граматика изучаване на български език ще трае по-дълго от това на полски език.
Сега идвам да съставям списък на дрехи и вещи за ваканцията :)

Следва продължение!

суббота, 25 июня 2011 г.

Bułgarski

Sesja się skończyła, jestem wolna i za tydzień czeka mnie Bułgaria, a moje umiejętności językowe póki co ograniczają się do "казвам се Наташа", "аз съм от Русия", "само малко говоря български" oraz "аз не разбирам". To ostatnie będzie chyba najbardziej przydatne, przynajmniej jeśli nie zmienię tego stanu rzeczy.
Więc trzeba zmienić. Biblioteki z książkami w języku bułgarskim niestety w Moskwie nie istnieje. Więc trzeba jakoś inaczej sobie poradzić. Znalazłam dobrą stronę do czytania: chitanka.info
Wybór autorów jest szeroki. Tyle że nie lubię czytać dłuższych tekstów na komputerze. Ale spróbuję.

Niemały problem stanowi ruchomy akcent. Wiem, że w słowach typu планина, тишина akcent pada zawsze na ostatnią sylabę. Co do reszty słów to za każdym razem coś innego i ja to robię niestety prawie zawsze niewłaściwie. No cóż, będę rozśmieszała Bułgarów! :)

воскресенье, 19 июня 2011 г.

Mentalność

Mimo to że znam dni i godziny otwarcia biblioteki przy polskiej ambasadzie, zawsze dzwonię przed wyjazdem z domu, by się upewnić, że jest otwarta, bo jak już wiem z doświadczenia, nigdy nic nie wiadomo. Ale i to nie wystarcza, bo strażnicy ciągle coś wymyślają ciekawego. "Wszystko zamknięte", "Tam nikogo nie ma". Za każdym razem nie jestem pewna, czy uda mi się wejść bez przeszkód. Oto taka typowa scenka przed furtką: "Biblioteka nieczynna" - uprzejmie informuje mnie strażnik i po namyśle dodaje jeszcze "Bo lato". Ależ nie poddaję się bez walki: dzwonię, wyjaśniam, przekonuję i wchodzę. Bibliotekarka śmieje się do rozpuku, gdy jej to opowiadam. Pewnego dnia rosyjski policjant, który ma pilnować ulicę przed ambasadą, obserwując po raz kolejny jak polscy strażnicy zawzięcie bronią wejścia do biblioteki, nie wytrzymał, zerwał się i podbiegł. Chyba poczuł się dotknięty, że nie bierze w tym udziału, siedzi bezczynnie i wszystkie ciekawostki życia go mijają. Więc podbiegł do mnie i tonem obrażonego dziecka zapytał: "Czemu pani mnie za każdym razem mija i nie pokazuje mi swojego paszportu? Co pani sobie myśli, że jestem tu dla ozdoby?" Ponieważ facet nie wyróżniał się pięknością, nie potrafiłam się powstrzymać, żeby nie powiedzieć "Nie bardzo pan ozdabia". Chwycił mój paszport i skrył się w swoim budyneczku (chciał sobie zrobić kopię mojego zdjęcia czy co?). Ale ja swoje prawa znam, więc dałam mu do zrozumienia, że po pierwsze nie można odbierać paszportu, a po drugie następnym razem "zadzwonię do kogo należy". Taka oto czarodziejska formuła, prawie zawsze działająca. Nigdy więcej mnie nie zaczepiał. Albo nie trafiam więcej na jego dyżur, albo zrozumiał, że miał wtedy źle w głowie, albo naprawdę się boi, a nuż zadzwonię do tajemniczego i groźnego "kogo należy".
A tak w ogóle biblioteka przy polskiej ambasadzie to tylko dla upartych.

суббота, 11 июня 2011 г.

rz ż

Znajomość języka rosyjskiego/ukraińskiego pomaga poprawnie pisać po polsku. Piszemy rz, jeśli w odpowiednim rosyjskim/ukraińskim słowie piszemy r.
rzeka - reka, grzyb - grib, przyjechać - prijechat', wrzesień - weresień, brzeg - bereg, brzoza - berioza, rycerz - rycar', ujrzeć - uzret', trzeba - treba, chrzan - chren, rząd - r'ad, pisarz - pisar', malarz - malar itd, itd, itd.
Jeśli w rosyjskim nie ma r w odpowiednim słowie, to nie ma rz w polskim. Pszczoła - pciela.
Jeśli w rosyjskim piszemy ż, to w polskim też ż.
Też - toże, żona - żena, drużyna, ważny, nóż.
Ciekawe, że słowo "waga" nie zachowało się w rosyjskim, jednak jest słowo ważny. Bardzo mi się podoba, że ucząc się polskiego, mogę więcej się dowiedzieć o historii współczesnych rosyjskich słów, bo wcześniej nie przyszło by mi do głowy, że ważny ma coś wspólnego z wagą.

upd. Właśnie dowiedziałam się, że waga swoją drogą pochodzi z niemieckiego Wage i jestem w szoku.

пятница, 10 июня 2011 г.

Anki

W zasadzie słowa zapamiętają się same (szczególnie na pierwszym etapie nauki ogromna ilość często używanych słów zapamięta się bez jakiegokolwiek wysiłku dzięki najrozmaitszym kontekstom). Jednak są w tekstach również słowa rzadkie, które spotyka się może raz na trzy miesiące, co znacznie utrudnia ich przyswajanie. Właśnie do takich słów spróbowałam używać anki. Nic z tego nie wyszło.

Stworzyłam sobie kilka karteczek, np:


krygować się

przesadnie okazywać swoją skromność i dobre wychowanie, wdzięcząc się i zachowując nienaturalnie



Po kilku dniach zauważyłam, że im dalej przeglądam słowa, tym mniej je rozumiem. To znaczy przestaję te słowa czuć, widzieć sytuacje, słowa stają się tylko coraz bardziej obce, zamiast tego, by się przyswajać.

To mi przypomina, jak w dzieciństwie bawiliśmy się z kolegą z przedszkola powtarzając wielokrotnie jakieś słowo, póki ono nie straci sensu. Powtarzając prawie do utraty przytomności słowo "ptica" (ptak), wręcz zapomnieliśmy, jak to się mówi: ptipsa? nie... ptitsa? ptisa? znów nie... Pamiętam, jak byliśmy zaskoczeni takim efektem gry.

Słowa są umowne. Podczas naturalnego obcowania z ludźmi (bądź książkami) zapomina się o tej umowności, dźwięki i kreski napełniają się życiem i sensem, ale anki obnaża tę umowność słów i wtedy widać, że to tylko dźwięki i kreski, dziwne, martwe, bez sensu.

Mnie się wydaje, że jeśli dodam do anki swoje własne imię i będę co jakiś czas robić powtórki, to pewnego dnia patrząc tępo na te kilka liter zapytam siebie z przerażeniem "czy to naprawdę ja?!"

четверг, 9 июня 2011 г.

Statystyki

Coś się stało ze statystykami. Nagle zaczęto mnie odwiedzać ponad 200 razy dziennie ze wszystkich krajów świata włączając Brazylię, Meksyk, Japonię. Nie pojmuję, co się dzieje, jakim sposobem ci wszyscy ludzie tu trafiają, i to mnie przeraża. Może popsuły się blogowe statystyki?

среда, 8 июня 2011 г.

Przeżyć sesję

Dzisiaj miałam udany dzień. Po pierwsze mam 5 z angielskiego na studiach. Dziwi mnie ten wynik, bo uważam, że nie znam angielskiego. No ale takie są wymagania, łatwy egzamin.
Podczas każdej sesji chcę porzucić studia, bo już dawno temu straciłam wszelki entuzjazm i nie rzucam tylko dzięki rodzicom, bo chociaż nikt mnie nie może zmusić kontynuować studia i chyba nawet nic by mi nie powiedzieli, ale na pewno popatrzyli by na mnie jak na beznadziejną wariatkę, bo tyle czasu i pieniędzy w to włożyłam i został mi już tylko jeden rok do końca. Ale trudno studiować bez entuzjazmu. Kiedyś lekkomyślnie się zdecydowałam na te studia (drugie), bo przypadkiem znalazłam stronę w necie, gdzie one były reklamowane, najważniejszym czynnikiem był ten fakt, że termin składania dokumentów upływał siódmego, a dowiedziałam się o tym czwartego, więc nie miałam czasu, aby się zastanowić, szybko pobiegłam i się zapisałam. No głupstwo zrobiłam, po co mi ten głupi dyplom, nie wiem. Ale z początku studia sprawiały mi przyjemność. Teraz to tortura. Przede wszystkim dlatego, że ja całkowicie przestałam czytać to co trzeba czytać na egzaminy, przychodzę zdawać wcale nie przygotowana i z tego powodu denerwuję się i histeryzuję, ale zmusić siebie do czytania nie mogę. Mam dlatego złe oceny. No i tu nagle masz 5 z angielskiego. Taka ulga. Niestety ze stylistyką i leksykologią języka niemieckiego tak się obejść nie da.
No i druga połowa dnia też przyniosła radość. Zawsze myślałam, że mój samochód nie odtwarza mp3, a to jest bardzo niewygodne, bo większość audiobooków jest zapisana w formacie mp3. A tu znalazłam w kuchennej szufladzie (jak to tam trafiło?!) maleńki przewód z nazwą samochodu, który wyglądał jakby go można było wetknąć w mp3 player, no i tak jest! Można dołączyć player do samochodu i dźwięk idzie na głośniki. Więc jeździłam dzisiaj z Kubusiem Puchatkiem :)
Zazdroszczę ludziom, którzy znają się na wszelkiego rodzaju technice i w ogóle są uporządkowani, rozsądni. Ciężko być zmięnną, roztargnioną "blondynką".