Dwa tygodnie minęły jak jeden dzień. Wróciłam. Ferie zawsze są za krótkie. Jednak udało mi się odpocząć: trochę pobiegać na nartach, pooglądać biathlon (nasi akurat w te dni wystąpili świetnie - dziewczyny wygrały sztafetę, chłopaki zdobyli srebro) i, co najważniejsze, udało się spotkać z koleżankami i spędzić dużo czasu z rodziną. I oczywiście pogłaskać kota. Nikomu nie daje się wziąć na ręce oprócz mnie. Jest taki delikatny i nieufny, jak małe dziecko boi się obcych ludzi. Chowa się pod łóżkiem aż gości sobie pójdą. Do moich rodziców się przyzwyczaił, zaczął przychodzić rankiem do łóżka i spać w nogach, ale jednak nikomu tak jak mnie nie ufa. Staram się myśleć o tym, że jest mu dobrze, codziennie go widzę w skype, wiem, że i beze mnie nadal się bawi, skacze i biega po ścianach jak szalony, jest w dobrym humorze i je porządnie. Ale jednak mam złe sumienie, tęsknię i martwię się. Zaczynam jak najbardziej rozumieć, co czuli moje rodzice, kiedy w dzieciństwie wracałam późno do domu. Stworzenie, za które ma się odpowiedzialność, to oprócz radości jeszcze i ciągły męczący niepokój.
Co do nauki języków, mniej więcej wiem, co i jak będę robiła dalej. Dostałam na Nowy Rok w prezencie PocketBook Pro 612. Książka już zawiera 500 lektur w różnych językach. Przeczytałam po angielsku "The Prisoner of Zenda" Anthony Hope'a i teraz czytam po niemiecku "Der Fall Maurizius". Ta ostatnia książka jest bardzo wciągająca. Nie mogę porównać mojego czytnika z innymi, bo nie korzystałam wcześniej z czytników. Ale jestem całkiem zadowolona. Czeka na mnie w tym roku duuuużo ciekawych książek.
1. Niemiecki znam całkiem nieźle. Oprócz czytania, zamierzam zająć się aktywnie słuchaniem. W niemieckim rozumienie ze słuchu zawsze było dla mnie najtrudniejsze. Jednak nauczyłam się rozumieć bez napięcia audiobooki i filmy/seriali. Ale z tego, co powiedziała Neuner po wyścigu, nie zrozumiałam prawie nic. Szum, nie najlepsza jakość dźwięku, plus to, że mówi nie aktorka, i oto nic nie rozumiem. Dlatego będę oglądała różnego rodzaju wywiady. Na pewno jest ich dużo na YouTube.
2. Angielski znam tylko biernie. Jak okazuje się, bez większych problemów czytam. Dzięki PocketBook Pro 612 będę czytać. Czy uda się przełamać niechęć, to chyba zależy od książek, na ile będą ciekawe (50 lektur po angielsku jest w czytniku).
3. Na bułgarski trzeba znaleźć trochę więcej czasu. Latem znów tam pojadę i bardzo chciałabym zrobić wrażenie na bułgarskich kolegach moich rodziców. To są bardzo ciekawi i mili ludzie. Świetnie mówią po rosyjsku. Marzę o tym, żeby przyjechać latem i powiedzieć: "Możemy rozmawiać po bułgarsku. Umiem". Oto taka całkiem dziecinna motywacja. :)
4. Zdaję sobie sprawę, że na czeski po prostu nie mam czasu. Na pewno będę czytała po czesku, ale wiem, że czytając raz na dwa tygodnie nie da się języka nauczyć. Przynajmniej będę umiała czytać.
5. W polskim moim zdaniem ostatnio nie mam żadnych postępów mimo że mieszkam w kraju. Mam pomysł jak to zmienić, dzisiaj mówiłam o tym z nauczycielką, zgodziła się i mamy zacząć 19 stycznia. Oprócz tego zamierzam więcej pisać. Przecież założyłam blog, żeby trenować, a trenować trzeba jak najczęściej.