W lutym po raz drugi odwiedziłam dom i ten pobyt w domu stał się momentem przełomowym, ponieważ od tego czasu drastycznie zgasło moje zainteresowanie językiem i chce się tylko z powrotem do domu. Przedtem nigdy nie wyjeżdżałam z domu więcej niż na 2 miesiące, może rok pobytu w innym kraju to dla mnie po prostu za dużo? Tęskni się za wszystkim, przypominają się rozmaite szczegóły i rano nie chcę się wstawać z łóżka, bo po co? Ogarnęła mnie apatia, przestałam uważnie słuchać wykładów i nawet zdarza się, że nie chodzę na uczelnię przez kilka dni. Co więcej, zaprzyjaźniłam się z dziewczyną z Krasnojarsku i jeśli gdzieś wychodzę, to właśnie z nią, więc prawie nie mam okazji mówić po polsku. Z zajęć dodatkowych zrezygnowałam.
A przecież kilka miesięcy wcześniej tak podobało mi się uczyć! Czytałam jak szalona! Przypomina mi się w związku z tym prawo malejącej użyteczności krańcowej. Kolejna porcja smakuje coraz mniej.
Oglądam filmy. W lutym i marcu obejrzałam 60 filmów. Z tym oglądaniem nie jest całkiem źle, zawsze chciałam nadrobić zaległości filmowe i oto robię to. Ale 60 to jednak przesada. Po prostu uciekam w świat filmów.
Chyba kiedy już wrócę do domu i minie jakiś czas, to i zainteresowanie powróci. Tylko że mam jeszcze jakoś zaliczyć wszystkie przedmioty na uczelni, no i w ogóle przecież bez sensu spędzać czas z takim nastrojem. Dlatego też staram się z tym walczyć na ile mogę - zapisałam się na fitnes. Pocieszam się myślą, że niedługo będzie całkiem ciepło na ulicy, o wiele wcześniej niż w Moskwie. Ale to pociesza słabo. Lublin jest taki mały, że czuję się uwięziona. Oto ładna pogoda, a gdzie mam pójść, gdyż wszędzie już byłam setki razy.
Mam pytanie do wszystkich, którzy mają doświadczenie dłuższego pobytu poza domem: jak sobie z tym radziliście?
A przecież kilka miesięcy wcześniej tak podobało mi się uczyć! Czytałam jak szalona! Przypomina mi się w związku z tym prawo malejącej użyteczności krańcowej. Kolejna porcja smakuje coraz mniej.
Oglądam filmy. W lutym i marcu obejrzałam 60 filmów. Z tym oglądaniem nie jest całkiem źle, zawsze chciałam nadrobić zaległości filmowe i oto robię to. Ale 60 to jednak przesada. Po prostu uciekam w świat filmów.
Chyba kiedy już wrócę do domu i minie jakiś czas, to i zainteresowanie powróci. Tylko że mam jeszcze jakoś zaliczyć wszystkie przedmioty na uczelni, no i w ogóle przecież bez sensu spędzać czas z takim nastrojem. Dlatego też staram się z tym walczyć na ile mogę - zapisałam się na fitnes. Pocieszam się myślą, że niedługo będzie całkiem ciepło na ulicy, o wiele wcześniej niż w Moskwie. Ale to pociesza słabo. Lublin jest taki mały, że czuję się uwięziona. Oto ładna pogoda, a gdzie mam pójść, gdyż wszędzie już byłam setki razy.
Mam pytanie do wszystkich, którzy mają doświadczenie dłuższego pobytu poza domem: jak sobie z tym radziliście?
Natalio doskonale Cię rozumiem. Ja wyjeżdżając do Poznania byłam pełna entuzjazmu, chciałam zwiedzać,poznawać, spacerować, jak najwięcej przebywać poza domem. Niestety po jakimś czasie moje nastawienie całkowicie się zmieniło- zaczęłam porównywać Poznań do rodzinnego Wrocławia, widziałam same minusy miasta, ciągle myślałam o wizycie w domu, ale niestety nie miałam możliwości częstych wyjazdów. Po pewnym czasie nie miałam już ochoty wychodzić z domu i gdybym nie musiała, to pewnie ciągle siedziałabym przed laptopem. Pomimo tego, że nie planowałam powrotu do Wrocławia, moje plany tak się potoczyły, że po roku wróciłam. Z Poznaniem nadal jestem częściowo związana szkołą, ale nie tęsknie za tym miastem. Tutaj mi lepiej, odzyskałam motywację do działania, którą tam całkowicie utraciłam.
ОтветитьУдалитьAleksandra, dziękuję, że podzieliłaś się swoim doświadczeniem. Wynika z niego, że nic na to nie poradzić, tylko wracać. A bardzo chciałabym znaleźć jakiś sposób, żeby pozostałe 2,5 miesiąca spędzić mimo wszystko sensownie.
УдалитьMyślę, że każdy dłuższy pobyt sprawia, że dopada nas tęsknota. Pamiętam swój pierwszy rok studiów w dużym mieście, chodziłam ulicami i płakałam, chociaż i tak widziałam się z najbliższymi przynajmniej co 2 tygodnie. Niestety nie umiałam się odnaleźc w dużym mieście. Potem już było łatwiej. Lubisz jeździc na rowerze, wiosna to dobra pora na wypady rowerowe za miasto - dobrze tylko znaleźc sobie jakieś towarzystwo znające okolicę. Może i ochota do nauki ci wróci wraz z nadchodzącą wiosną.
ОтветитьУдалитьMagdo, tak, strasznie lubię jeździć na rowerze, przez kilka lat uprawiałam kolarstwo szosowe. Ale tym razem rower z różnych powodów organizacyjnych został w domu. Dlatego też zdecydowałam się zamienić kolarstwo chodzeniem na fitness. Zawsze uważałam, że to takie nudne zajęcie dla tłustych dziewczyn, ale koleżanka mnie przekonała, że to też może być fajne. Póki co miałam dwa zajęcia, i stwierdziłam, że całkiem w porządku, jutro idę na pilates. :)
УдалитьTak trzymaj i jeszcze wyciągnij koleżankę na daleki wypady weekendowe jeśli nie na rowerze to pieszo, a może i autobusem by poznac okolice.
УдалитьZawsze zostaje Ci jeszcze zacząc naukę nowego języka ;-)